piątek, 14 października 2016

Zamknięcie bloga

Posty, które zostały opublikowane na tej stronie nie będą usunięte. Strona nadal będzie istnieć, jednak żaden post już się na niej nie pojawi. 



Czas najwyższy zacząć wszystko od początku!



poniedziałek, 5 września 2016

Przygody Merlina

Jedną z moich ulubionych form spędzania czasu wolnego, którego po rozpoczęciu nowego roku szkolnego nie jest za wiele, to oglądanie seriali. Od kiedy tylko sięgam pamięcią je oglądałam.

Już jako dziecko, późnymi popołudniami siadałam z mamą przed telewizorem i oglądałam (w tamtych czasach dość popularną) "Modę na sukces". Gdy trochę dorosłam, zaczęłam oglądać "Barwy szczęścia" oraz "M jak miłość". W piątej klasie (podstawówki) za namową koleżanki, stałam się wielką fanką "Pamiętników wampirów". Przygoda z wampirami trwała dobre dwa lata.
W pierwszej klasie gimnazjum przyszedł czas na "Pretty Little Liars" oraz "Teen Wolfa", które stały się jedynymi z pierwszych zagranicznych seriali (nie licząc oczywiście niekończącej się "Mody na sukces") jakie oglądam. Natomiast dopiero w te wakacje odkryłam naprawdę bardzo dobre produkcje.

Jedną z nich jest brytyjski serial "Przygody Merlina". Opowiada on o przygodach młodego chłopca o imieniu Merlin i słynnego króla Arura. Tak jak już powiedziałam, cała fabuła serialu oparta jest na legendach arturiańskich. Jednak jak mówi słynna encyklopedia Wikipedia, oryginalna wersja mitu a telewizyjna, znacznie różnią się od siebie.

"Przygody Merlina", kocham za niesamowite poczucie humoru oraz moje ukochane średniowieczne klimaty. Jednakże najbardziej charakterystyczną cechą tego serialu jest wątek magicznego. Smoki, czarodzieje, wróżki i inne magiczne stworzenia - tego w "Przygodach Merlina" nie mogło zabraknąć.

Cała produkcja, składa się z pięciu sezonów, a każdy sezon z około trzynastu odcinków. Po mimo iż nie oglądam seriali szybko i w ciągu jednej nocy nie potrafię obejrzeć sześciu czy nawet więcej odcinków, to i tak wciąż uważam, że ten serial ma za mało sezonów.



czwartek, 5 maja 2016

Świat dla indywidualistów

W gronie znajomych można wybrać się na siłownię, wycieczkę rowerową lub wspólny spacer. Na facebooku lub sportowym forum, można pogawędzić z ludźmi o tym jak to jest być całkowitym szaleńcem, żeby mieć tak ogromną miłość do fitnessu. Jednak fitness to wciąż świat indywidualistów.


Nikt nie wykona za ciebie dziennego treningu. Nikt nie będzie wykonywał za ciebie kolejnych powtórzeń. Ćwiczenia powinny przynosić nie tylko efekty fizyczne, ale także psychiczne. To ty powinieneś czuć się dobrze ze sobą samym. W końcu sami dla siebie jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i będziemy żyć w takim ciele przez wiele lat (chyba, że zrobisz sobie operację plastyczną, ale to już inna sprawa) 

indywidualizm

_________________________________________________________  
Słownik języka polskiego  

indywidualizm
1. «poczucie niezależności i odrębności osobistej oraz dążenie do zachowania własnych poglądów»
2. «pogląd typowy dla kultury intelektualnej romantyzmu, przywiązujący najwyższą wagę moralną do wewnętrznego życia uczuciowego jednostki»
3. «pogląd typowy dla liberalizmu, uznający pierwszeństwo potrzeb wolnych jednostek przed interesami państwa»
4. «wyraz lub wyrażenie będące czyimś indywidualnym tworem»
źródło (sjp.pwn.pl)

Bez względu n to czy będziesz ćwiczyć na siłowni, czy w domu z wirtualnym trenerem.To TWÓJ mięsień musi wykonać pracę. To TWÓJ żołądek trawi wszystko co zjesz. Rozumiem, że przyjemniej jest mieć koło siebie osobę, która podziela twoje pasje i wraz z tobą chodzi na zajęcia do klubu fitness czy też na siłownię. Jednakże wszystko i tak pozostaje w twoich rękach - to TY będziesz cieszyć się z pozyskanych efektów, a nie osoba, która stoi koło ciebie. 

Każdy z nas chce osiągnąć inne efekty. Jeden będzie cieszyć się jak zrzuci zbędne kilogramy, a drugi z wyrzeźbionej sylwetki. Dlatego też nie powinniśmy uzależniać się od drugiej osoby. Mam na myśli sytuację, w której przyjaciółki będą musiały odpuścić sobie wspólny trening na siłowni, ponieważ jednej z nich wypadło coś bardzo ważnego. Jak już wcześniej mówiłam, nie uzależniajmy się od drugiej osoby, ponieważ fitness to świat dla indywidualistów. 

wtorek, 3 maja 2016

Lip Butter z NIVEA - recenzja

Każda kobieta używa przeróżnych kosmetyków. Jedne są nawilżające, inne wyszczuplające, a jeszcze inne ujędrniające. Wszystkie kremy i masła są do różnych części ciała.

Do moich ulubionych należą produkty do ust. Uwielbiam mieć miękkie i nawilżone usta, zresztą chyba jak każdy. Już od ponad roku używam słynnych masełek do ust firmy Nivea. Wiele ludzi uważa, że wysuszają one usta. Jednakże wszystkim się nigdy nie dogodzi i na jednych będą działały rewelacyjnie, a na drugich wręcz przeciwnie. Moim zdaniem są to jedne z lepszych produktów jakie stosowałam.


Masełka pakowane są w metalowe pudełeczka o średnicy 6 cm. Pokryte są emalią z każdej strony w kolorze odpowiednim do zapachu zawartego w środku produktu. Minusem tegoż sposobu pakowania jest kwestia higieny. Moim zdaniem wkładanie palca, a później nakładanie produktu na usta nie jest zbyt miłe, zwłaszcza jeśli znajdujemy się poza domem. Dlatego też, preferuje używanie ich w domowym zaciszu. W chwili zakupu, słoiczki są bardzo dobrze zapakowane, dlatego można mieć pewność, że nikt wcześniej go nie otwierał.


Konsystencja trochę różni się w każdej wersji. Można jednak określić ją jako - kremowa wazelina. Po nałożeniu nie jest lepiąca. Masełko na ustach trzyma się o wiele za krótko, ponieważ na skutek nagrzania, często wypływa poza kontur ust. Najczęściej używam ich na noc, przez co nakładam na usta dość grubą warstwę.


Wydajność takiego masełka jest bardzo dobra. Ja, po swoje masełka sięgam prawie codziennie i jeszcze niektóre są pawie całe. Kolor - różni się w każdym z egzemplarzy. W kokosowej - biały, malinowej - cukierkowo różowy, a w jagodowej - różowo - fioletowy. Zapach takiego masełka jest obłędny. Muszę się przyznać, że mogłabym siedzieć cały dzień i wąchać każdą wersję na zmianę.

Skład opiera się głównie na parafinie i krystalicznym wosku mineralnym, przez co mogą okazać się komedogenne. Oprócz tego zawierają również masło shea, olej rycynowy i słodki migdał.


Cena jednego masełka wynosi ok 10zł (16,7g) - Rossmann, Natura, Hebe

Podsumowując, jeszcze przez długi czas będę używała tychże masełek. Bardzo je lubię, lecz wolałabym wersję w sztyfcie. Zapach tych masełek jest słodki i bardzo zachęcający. Znam jednak produkty o lepszych właściwościach, ale można się na nie skusić chociażby dla samego zapachu. 

czwartek, 7 stycznia 2016

2016 - rok zmian

Witam w roku 2016! Na pewno napisałeś już swoje pierwsze postanowienia noworoczne, zresztą jak każdy. Jesteś zadowolony? Radość z tego, że rok 2016 będzie rokiem spełnionym. Spełnisz swoje kolejne marzenia. Staniesz się osobą spełnioną.

 Jednak powiem ci jedno, ludzie dwudziestego pierwszego wieku są ludźmi słabymi. Rezygnują ze swoich marzeń. Nawet się za coś porządnie nie zabiorą, a już rezygnują. Wolą siedzieć na facebooku lub oglądać telewizję, zamiast iść i spełniać swoje życiowe cele. Boją się bólu, jaki może im sprawić niepowodzenie. Ból jest po to, żeby na początku się z nim zaprzyjaźnić, a dopiero później skopać mu tyłek. Żeby coś osiągnąć, niestety, ale musi trochę poboleć.

Jak wyznaczyć sobie prawidłowo postanowienia noworoczne?
 Mierz siły na zamiary. Załóżmy, że jednym z twoich postanowień jest to, że zaczniesz wstawać wcześniej. Przez całe swoje dotychczasowe życie nienawidziłeś wstawać o szóstej rano. Niestety, ale w ciągu kilku miesięcy nie zaczniesz nagle podnosić się z łóżka wraz z pierwszym błyskiem słońca. Nie rób niczego wbrew sobie. Wyznaczaj roczne cele z głową. Oczywiście postanowienie ma być wyzwaniem, ale jak już wcześniej wspomniałam - nie rób niczego wbrew sobie! - bo to do niczego nie prowadzi.

Jak dążyć do wykonania postanowień?
Jest to bardzo proste, dlatego że wystarczy tylko chcieć. Nie poddawaj się jeśli rok temu nie wykonałeś wszystkich punktów. Próbuj do skutku. Bądź tym szaleńcem, który podniesie się z upadku i będzie starał się wykonać wszystkie postanowienia w następnym roku.
Jeśli natomiast twoim problemem jest słaba pamięć i zapominasz o postanowieniach noworocznych już po pierwszym miesiącu. W takim przypadku należy po prostu powiesić listę z postanowieniami w widocznym miejscu np. na lodówce, nie dość że twoja lodówka będzie zadowolona z tego, że została zauważona, to jeszcze będziesz mógł codziennie rano przed śniadaniem i wieczorem przed kolacją przypominać sobie o postanowieniach.

Podsumowując, bądź człowiekiem, który żyje w zgodzie ze swoja naturą. Dąż do nieustannych zmian, ale nie takich które są wbrew tobie. Zmiany powinny być tylko na lepsze, ponieważ to one kształtują nasze życie.
Słaba pamięć nie musi być wymówką do realizowania corocznych postanowień. Wystarczy znaleźć tylko sposób. Najważniejsze w postanowieniach noworocznych jest to, żeby sprawiały nam frajdę. Jeśli nie chcesz, nie musisz stawiać sobie żadnych celów, wtedy rok 2016 będzie tylko rokiem, który przecieknie ci przez palce, tak jak poprzednie. NIECH 2016 BĘDZIE ROKIEM ZMIAN I SAMYCH SUKCESÓW!!!!!
 

wtorek, 10 listopada 2015

Motywacja na ekranie: Jump In

Rok temu napisałam recenzje filmu STICK IT. Dzisiaj chciałabym wam pokazać kolejny film z serii Motywacja na ekranie.
Wskakuj (2007) - orginalny tytuł Jump In! - znalazłam ten film przez przypadek - skacząc po kanałach telewizyjnych. Film należy do kategorii Disney Channel Original Movie lecz po mimo tego jest bardzo interesujący.


Izzy (Corbin Bleu) to bokser, który musi iść w ślady swojego ojca. Kiedy z drużyny jego koleżanki odchodzi pewna dziewczyna, Izzy odkrywa swoją nową pasję - skakanie na linie. Razem z drużyną Hot Chili Steppers udaje mu się dostać na zawody Double Dutch. Teraz Izzy musi sobie radzić z niechęcią ojca i przyjaciół do jego nowej pasji.
źródło: filmweb


W filmie możemy zauważyć wiele scen z treningów. Kiedy patrzyłam na różne taneczne układy z udziałem skakanki, aż trudno było mi uwierzyć, że przy użyciu takiego prostego narzędzia, możemy wykonać tak wiele. Wręcz chciało by się wziąć własną skakankę i zacząć skakać razem z nimi.

Co do samego filmu, to uważam, że był troszkę przewidywalny, ale który film w dzisiejszych czasach taki nie jest? Uważam, że okazał się bardzo dobry motywatorem, ponieważ dzięki niemu przypomniałam sobie, że skakanie na skakance może być również idealnym rozwiązaniem treningowym.




niedziela, 1 listopada 2015

Masowanie piankowym rollerem - pierwsze wrażenie

W dzisiejszym poście mam zamiar przedstawić wam swoje pierwsze wrażenia po treningu z piankowym rollerem.
Kupiłam go kilka miesięcy temu w Biedronce, ale dopiero teraz postanowiłam go użyć. Mówiąc szczerze, po wczorajszym treningu pilatesu mam delikatne zakwasy i w tym wypadku piankowy roller okazał się rozwiązaniem idealnym. 

Wałek po mimo swej prostoty, rozluźnia napięte mięśnie, a także poprawia ich elastyczność. Zmniejsza, również prawdopodobieństwo powstawania kontuzji oraz zakwasów. W skrócie - dla osoby aktywnej fizycznie będzie w sam raz.  

Istnieją różne rodzaje wałków tego typu m.in. 

Miękki - delikatny, dla osób początkujących 
Twardy - dla prawdziwego twardziela, któremu ból niestraszny
Z małymi kuleczkami - do wymasowania trudniej dostępnych miejsc
Z wypustkami - do masażu 
Bez wypustek - masaż, do ćwiczeń pilatesu (ok 90 cm, z miękkiej pianki) do ćwiczeń równowagi, ja także używam go do rozciągania

Koszty takiego wałka są różne. W moim przypadku cena wynosiła ok 20-30 zł, zważywszy na to, że pochodzi on z Biedronki. Jednakże istnieją takie wałki, których cena może sięgać do około 200 zł. 

Podsumowując, z pierwszego treningu z rollerem jestem bardzo zadowolona. Postaram się używać go po każdym treningu. Mam nadzieję, że będzie on swoje zadanie spełniał idealnie i nie okaże się wydatkiem na marne. 


środa, 7 października 2015

Piękno ludzkiego ciała

Wielu ludzi nie dostrzega piękna swojego ciała. Prawie każda nastolatka choć raz narzekała lub pomyślała, że ma np. za grube nogi. Dlaczego tak bardzo zwracamy uwagę na zdjęcia typu "fit"?Przyznaję się bez bicia, że sama czasami przeglądam takie zdjęcia, nawet założyłam sobie Tumblra, na którym udostępniam takowe. Jednakże te obrazki są dla mnie jedynie motywacją do ćwiczeń na leniwe dni. Nie traktuje ich jako wzór. Bądźmy najlepszą wersją siebie, a nie kopią kogoś innego.

Od niedawna zaczęłam uczęszczać na zajęcia jogi. Wcześniej trochę ćwiczyłam ją w domu, lecz już po pierwszych zajęciach zauważyłam różnicę pomiędzy ćwiczeniami w domu, a ćwiczeniami w jakimś klubie fitness. Bardzo mi się spodobała taka forma aktywności. Odkąd pamiętam byłam dosyć elastyczną osobą. Jednak brak ruchu i niezdrowa żywność spowodowały pogorszenie się tego. 
Dzisiejszy wpis ma być jedynie formą inspiracji i pokazania, że oprócz podnoszenia ciężarów i biegania na bieżni istnieją równie tak samo przyjemne i lekkie formy aktywności. Oprócz tego, ma również za zadanie - zainspirować osoby leniwe, które nie lubią męczących zajęć.